Ninja Series Regionals - FIWE Nadarzyn - relacja od środka
- Jacek - Przeszkodowo.pl
- 41 minut temu
- 5 minut(y) czytania
4–5 października po raz kolejny podczas największych targów fitness w Polsce, FIWE, odbyły się zawody Ninja Series Regionals w Nadarzynie. Miałem tam przyjemność pełnić rolę konferansjera i komentatora w jednym. W mojej opinii były to bardzo udane zawody i warto zostawić po nich ślad w postaci tej oto małej relacji.

W tym sezonie Ninja Series postawiło mocno na zawody typu Regionals. Poza finałem zaplanowanym na 22–23 listopada w Pruszkowie, pozostałe tegoroczne eventy tej marki miały właśnie status Regionals (poza jednym wydarzeniem specjalnym na OSPRO).
W zamyśle są to zawody o nieco niższym poziomie niż główne wydarzenia, dzięki czemu śmiało mogą w nich wziąć udział również mniej doświadczeni Ninja. Zazwyczaj odbywają się na istniejących salach treningowych oraz na sprzęcie i przeszkodach dostępnych na miejscu.
W tym roku Regionalsy zorganizowano już w BeFit24 Gym w Krakowie, OSPRO w Nadarzynie, Let’s Revolve w Łodzi oraz CrossFit Old Mine w Katowicach. Zaplanowane są jeszcze jedne Regionalsy – 25 października w Movement Arenie w Gdańsku.
Z kolei wydarzenie specjalne z czerwca miało zupełnie inną koncepcję i trudno je porównać z innymi zawodami Ninja Series. W skrócie chodziło w nim o to, aby w zadanym czasie pokonać jak najwięcej przeszkód w dowolnej kolejności.
Wracając jednak do samych Regionalsów podczas FIWE, były one wyjątkowe – inne niż pozostałe tegoroczne wydarzenia. Po pierwsze, nie odbywały się na istniejącej sali treningowej, więc cały sprzęt i wszystkie przeszkody trzeba było przywieźć na miejsce. Tory można było zaprojektować bez żadnych przeszkód ;) — dostępna tam przestrzeń była imponująca.
Muszę przyznać, że właśnie układ toru i zaplanowanie rosnącego poziomu trudności zrobiły na mnie spore wrażenie. Już tłumaczę, o co mi chodzi. Było to szczególnie widoczne w sobotę podczas rywalizacji dzieci.
Wyobraźmy sobie tor eliminacyjny dla kategorii wiekowej 6–8 lat. Po drobnych, szybkich modyfikacjach stawał się on dla nich torem finałowym. Ten sam tor finałowy dla 6–8-latków stawał się następnie torem eliminacyjnym dla kategorii 9–10. Ponownie, po kilku zmianach, mieliśmy gotowy tor finałowy, który następnie był od razu torem eliminacyjnym dla kategorii 11–12 itd.
To rozwiązanie sprawdzało się doskonale – poziom trudności był odpowiednio dobrany, a zdecydowana większość młodszych i starszych zawodników radziła sobie bardzo dobrze. Taka organizacja pozwoliła też trzymać się harmonogramu więcej niż przyzwoicie, a z doświadczenia wiem, że nie zawsze się to udawało. Tym razem było w punkt (poza rozpoczęciem o 30 minut później w niedzielę, ale to zostało nadgonione w trakcie).
Na pochwałę zasługuje również adaptacja toru na życzenie zawodników — dla jednej z grup — aby jeszcze podkręcić poziom trudności. Myślę, że to trudna sztuka tak dobrać poziom toru, zwłaszcza w młodszych kategoriach wiekowych, aby zbalansować potrzeby początkujących i bardziej zaawansowanych. Z mojej perspektywy ta sztuka udała się organizatorowi, choć jak zawsze jestem ciekaw Waszych opinii.
A skoro już mowa o poziomie trudności — byłem pod ogromnym wrażeniem umiejętności młodszych zawodników w przedziale 11–14 lat. To, co oni wyprawiają na torze, to szczęka opada. Szczerze mówiąc, początkowo byłem dość sceptyczny wobec konfiguracji toru dla tych grup – wydawało mi się, że będzie zbyt trudny. Jednak zawodniczki i zawodnicy szybko pokazali, jak bardzo się myliłem.
To jest już pokolenie wychowane na przeszkodach i to po prostu widać. Szok, ale wiecie, taki mega pozytywny.
Fajnie, że młodsi zawodnicy mieli od razu finały po swoich eliminacjach. Co więcej, dekoracja również następowała od razu po finale, więc nie musieli długo czekać. Myślę, że to bardzo ważne, zwłaszcza w kontekście młodszych zawodników.
Zrobiło się trochę cukierkowo, więc nasuwa się pytanie: czy wszystko rzeczywiście zagrało? Kilka razy zdarzyło się, że system pomiarowy zawieszał się w trakcie przejścia zawodnika i trzeba było powtarzać bieg. Na szczęście przywrócenie działania następowało szybko. To z pewnością element, który warto poprawić w przyszłości. Do rozważenia jest też pomysł, aby dzieci, które straciły wszystkie swoje życia, mogły kontynuować przejście w ramach limitu czasu — już for fun.
Szkoda, że finały dorosłych zawodników w niedzielę oraz starszych kategorii wiekowych w sobotę odbywały się już po zamknięciu targów. W momencie, gdy najlepsi z najlepszych pokazywali swoje umiejętności, na terenie hali pozostawali już głównie zawodnicy i ich rodziny. Z drugiej strony targi trwały tylko do godziny 17:00, więc niewiele można było z tym zrobić.
Generalnie była to jednak genialna promocja sportów przeszkodowych. Targi FIWE przyciągają rzesze ludzi oraz… fitness influencerów. Część z nich pokazywała, a nawet próbowała swoich sił na torze, docierając ze swoim contentem do osób, do których w tradycyjny sposób trudno byłoby dotrzeć.
Promocję ułatwiała też strefa wyzwań Ninja Series, gdzie każdy chętny mógł spróbować swoich sił w dwóch konkurencjach:
skok w dal z drążka
wiszenie na obrotowym drążku
Emocje podnosiły także nagrody – po 500 PLN dla najlepszej kobiety i mężczyzny w każdej z konkurencji.
Same targi, przyznam, nieco mnie rozczarowały. Nie miałem zbyt dużo czasu, żeby się rozejrzeć, ale kilka szybkich przejść udało mi się zrobić. To, co rzuciło mi się w oczy, a czego się nie spodziewałem, to spora liczba pustych stanowisk, których żadna firma nie wykupiła. Nie wiem, czy to norma, czy lepiej, czy gorzej niż w poprzednich latach, ale bylo to widoczne.
Dla równowagi było jednak kilka stoisk, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Zaliczały się do nich oczywiście Ninja Series, SFD oraz Gym Glamour.
SFD to był raj dla instagramowych influencerek — nic bardziej „Instagramowego” tam nie było. Stanowiska zbudowane pod robienie zdjęć, bardzo estetyczne i przemyślane. Gym Glamour to niekończące się wyzwania, promocje i… strzelanie legginsami w publiczność. To były ogromne, efektowne stoiska — podobnie jak Ninja Series.
Ale było jeszcze jedno stanowisko, umiejscowione tuż przy wejściu, którego zupełnie się nie spodziewałem — strefa Mai Nowakowskiej „Maja Girl Power”. Można tam było pochillować i poskakać po przeszkodach. Świetnie uzupełniała strefę Ninja Series jako miejsce do rozgrzewki lub, dla chętnych, dodatkowej zabawy po zawodach.
Podsumowując, zawody Ninja Series Regionals FIWE Nadarzyn zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie rozmachem i organizacją. To nie były zwykłe Regionalsy — spokojnie mogłyby być pełnoprawnym eventem Ninja Series, a nawet finałem sezonu. Oczywiście, zawsze można coś drobnego poprawić, ale ja – jako konferansjer i komentator w jednym – bawiłem się doskonale. Mam nadzieję, że sprostałem tej roli, choć ocenę pozostawiam Wam.

Na koniec, dla formalności — wyniki.
Warto zwrócić uwagę na Kacpra Gazurka, który startował z jedną nogą w gipsie. Na równoważni musiał używać kul (za zgodą innych zawodników), a nieocenionego wsparcia udzielała mu żona Agata, podając kule z prędkością ekipy F1. Cóż, jedni szukają powodów, inni — sposobów. I ja taką postawę bardzo szanuję.
Kobiety Open
Ela Trochonowicz
Agata Gazurek
Alicja Koper
Patrycja Wolska
Mężczyźni Open
Marek Makowski
Jan Lauks
Artur Burkat
Szymon Piętak
Mężczyźni Masters
Robert Ceremuga
Tomasz Boruc
Karol Fidor
Krzysztof Witczak
Mężczyźni PRO
Przemysław Jańczuk
Jakub Zawistowski
Tymon Szuflicki
Kacper Gazurek

KIDS
K 6–8 lat
Zofia Ingarden
Oliwia Antoniak
Nela Lipińska
K 9–10 lat
Alicja Sładek
Karolina Łapa
Paulina Mazurek
K 11–12 lat
Natasza Sztafirska
Julia Cieślak
Hanna Pastuszka
K 13–14 lat
Maja Filipczuk
Zuzanna Bagdzińska
K 15–17 lat
Natalia Dzierzawa
Maja Nowakowska
Malwina Bartkowska
M 6–8 lat
Leon Krupa
Tomasz Kierzkowski
Bruno Wójcik
M 9–10 lat
Radek Białkowski
Jakub Fidor
Wojciech Wójcik
M 11–12 lat
Szymon Berentowicz
Jakub Kierzkowski
Jakub Sawoń
M 13–14 lat
Stanisław Bruliński
Jacek Kotulski
Marcel Smołoński
M 15–17 lat
Mikołaj Zabawski
Tomasz Przechrzta
Filip Zalewski

Wyniki możecie znaleźć na stronie https://ninjaseries.pl/Wyniki-zawodow-regionals