top of page
  • Zdjęcie autoraJacek - Przeszkodowo.pl

Jan Tatarowicz zdobywcą tytułu Ninja Warrior

Hej, hej Przeszkodowcy zapraszam na wyjątkowy wywiad. Dlaczego jest on wyjątkowy? Ponieważ jest to wywiad z pierwszym polskim zdobywcą tytułu Ninja Warrior. Panie i Panowie poznajcie (jeszcze) bliżej Janka Tatarowicza. Dlaczego jeszcze bliżej? Ponieważ rok temu przeprowadziłem z nim rozmowę jako zdobywcą tytułu Last Man Standing 7. edycji, warto ją przeczytać jako rozgrzewkę do poniższego wywiadu link do poprzedniej rozmowy z Jankiem w 2023 r.



Przeszkodowo.pl: Janku, Gratulacje !!! Tytuł pierwszego polskiego Ninja Warrior trafił do Ciebie. Jakie to uczucie? Jak to smakuje?

Jan Tatarowicz: To spełnienie marzeń, łzy leciały mi ze szczęścia. Midoriyama to cel, który postawiłem sobie od pierwszej edycji Ninja Warrior Polska, po drodze miałem kilka mniejszych celów np. być najszybszy w eliminacjach, najszybszy w finale, dojść do 3 stage, potem pod górę Midoriyama, a od 7. edycji gdzie uważam, że górę Midoriyama zdobyłem, chociaż nie w czasie to wiedziałem, że jest już pora na główny cel zostaniem pierwszym polskim Ninja Warrior.



Janku, co tam się wydarzyło? Najpierw czerwone światło, a dopiero później decyzja, że zdobywasz tytuł.

To było dużo bardziej stresujące wspinanie się niż podczas 7. edycji. Już po 2-3 ruchach nogami nie udało mi się stopami zaplątać liny, byłem gotowy na ten scenariusz i wiedziałem, że ręce muszą iść w górę, mimo że nogi nie będą ich wspomagać. Podczas całej 9. edycji czułem się bardzo swobodnie i kontrolowałem niesamowicie całe ciało, słyszałem wszystko, co z zewnątrz do mnie dochodziło, co nigdy się nie zdarzało. Będąc już na półmetku, usłyszałem odliczenie, to mnie pogoniło, wspiąłem się na wystarczającą wysokość, aby dosięgnąć buzzer, wcisnąłem go 2 lub 3 palcami i nagle pojawiło się czerwone światło, byłem zdezorientowany, byłem pewien, że zrobiłem to przed czasem i żałuję, że zamiast wejść na szczyt Midoriyamy, dałem się spuścić na sam dół.


Równo rok temu rozmawialiśmy po tym jak zdobyłeś tytuł LMS w 7. edycji. Zapewniałeś wtedy, że jak otrzymasz kolejną szansę, to ją wykorzystasz, że będziesz też mocno trenował linę. No więc trenowałeś? Zdradzisz ile? I co Twoim zdaniem miało większy wpływ na końcowy sukces, trening liny czy świadomość, że możesz to zrobić?

Powiem szczerze, że zarówno trening odegrał bardzo ważną rolę, jak i nastawienie. Trenowałem regularnie 2-3 razy w tygodniu, były to ciężkie treningi, bardzo wymagające, ale podczas treningów do samego końca nie uzyskałem rezultatów takich, żeby być w 100%  pewnym i spokojnym, że uda mi się wejść przed czasem (wspinałem się na 18,7m linę w 21,5-22,5s, co w przeliczeniu na 21m daje 24,1-25,2s, ale należy pamiętać, że każdy kolejny metr staje się dwukrotnie cięższy do pokonania). Moje nastawienie się na sukces polegało na wmawianiu sobie, że dam radę wejść, także każdy, kto pytał mnie, czy wejdę, mówiłem, że wejdę.


Trening i nastawienie, i wiara w siebie sprawiły, że byłem w stanie wejść nawet z błędem. Co ciekawe, po finale 9. edycji, jak poszedłem się wspiąć na linę, jeszcze tak od niechcenia, pokonałem 18,7m liny w około 19,2s.



Wróćmy na chwilę do 8. edycji, to był szok, Tatar zostaje zdyskwalifikowany na torze eliminacyjnym i odpada z dalszej rywalizacji. Co tam poszło nie tak??

Chciałem trochę "przyaktorzyć", taki był game plan, z pełną premedytacją skiepściłem 8. edycję, aby wygrana w 9. smakowała lepiej. Żartuję, byłem zbyt szybki, nie nadążałem nad samym sobą, nie przeanalizowałem dokładnie toru i stąd błąd, zbyt słabe wybicie i ratowałem się, czym mogłem (w tym wypadku konstrukcją).


Jak wiemy edycja 8. i 9. były kręcone kilka dni po sobie. Zastanawiam się więc, jak to, co wydarzyło się w 8. sezonie, wpłynęło na Ciebie, na Twoje podejście w sezonie 9?

Byłem zasmucony dyskwalifikacją, ale też nie pozwoliłem się zdefiniować tą jedną sytuacją, miałem nadal świadomość, że jestem świetnym zawodnikiem i potrafię naprawdę bardzo wiele. Odwiedziłem psychologa sportowego, też dla lepszego komfortu, poczucia, że zrobiłem wszystko przed 9. edycją, żeby ją wygrać i nie popełnić błędu z 8. edycji.



Janku, opowiedz, co się u Ciebie zmieniło przez ostatni rok? Na Instagramie widzę, że ostatnio chyba więcej szpachlujesz, niż trenujesz. Nad czym tak intensywnie pracujesz?

Razem z moją cudowną dziewczyną Aleksandrą Stefańską, która to popchnęła mnie do tego pomysłu i mocno mnie wspiera, tworzymy razem salę treningową z myślą o rozwoju dzieci i młodzieży, ale nie tylko!


To rodzinne centrum sportu, gdzie zajęcia znajdą dla siebie również dorośli, rodzice i seniorzy. Mnóstwo fajnych zajęć Ninja, OCR, Fitness, Kalistenika, Stretching, Yoga i wiele, wiele innych. Zapraszamy do kontaktu osobiście lub przez profil IG: Tatars_workout_center.


Chciałbym również bardzo podziękować firmom, które nas wspierają 6PAK Nutrition i STILMAR.


Skoro wspomniałeś o sponsorach, to czy trudno jest znaleźć firmy chcące współpracować z wybitnymi sportowcami, ale w dość niszowych dyscyplinach takich jak Ninja?

Nie jest to proste zadanie, aktualnie wspiera mnie 6PAK Nutrition i STILMAR, dziękuję serdecznie tym firmom, ponieważ naprawdę dzięki nim mogę realizować się i stawać się jeszcze lepszy. Mam cichą nadzieję, że Ninja rozwinie się na taki poziom, że nie będzie to niszowa dyscyplina, dlatego też powstaje Tatars Workout Center, aby rozwijać tę dyscyplinę, aby coraz więcej dzieciaków i dorosłych złapało bakcyla na pokonywanie przeszkód.




Masz jeszcze czas na jakieś hobby, pamiętam, że wspominałeś o szachach i że chcesz wrócić do grania na pianinie i saksofonie.

Aktualnie mój dzień wygląda tak, że wstaję rano, jadę na budowę, wracam na chwile do domu, żeby przysłowiowo “ogarnąć się” i jadę prowadzić treningi, wracam zmęczony i kładę się spać. Ale dostałem pianino na święta pod choinkę, czasem do niego siadam, więc powoli, powoli, może jak troszkę więcej pojawi się czasu, to wrócę do wprawy.


Jakie wspomnienia przywiozłeś z Dubaju? Myślę, że z pewnością ponownie celowaliście w finał podczas GOV Games, dlatego zastanawiam się, czy przeważa radość, wdzięczność, że ponownie mogliście przeżyć wspaniałą przygodę czy więcej jest żalu, rozdrażnienia?

Nie ukrywam, że byłem zawiedziony, pierwsza konkurencja skiepszczona (bieg po schodach na szczyt Burj Khalifa - przyp. red.), następnie tory przeszkód, gdzie szło nam świetnie. Nawet przewijały mi się myśli w głowie, że nadrobimy stracone punkty i jeszcze z zapasem dostaniemy się do finału, a tu rozczarowujące chyba 8. miejsce, szczerze już nie pamiętam. Dałem z siebie wszystko, więcej dać nie mogłem, ale nie żywię urazy do żadnego z zawodników z drużyny.



Zdradzisz swoje plany sportowe na ten sezon? Co jest Twoim celem?

Wystąpię w Mistrzostwach Europy OCR 100, chciałbym tam wywalczyć medal, następnie Mistrzostwa Świata OCR 100 na Kostaryce i chciałbym jeszcze wystartować w kilku lokalnych zawodach w Polsce.


Twój największy sportowy cel po tym jak zdobyłeś upragniony tytuł Ninja Warrior, to?

Wystąpić w zagranicznej edycji Ninja Warrior, najbardziej chciałbym w amerykańskiej.



Co się teraz zmieni w Twoim życiu po wygraniu Ninja Warrior Polska?

Janek się nie zmieni, ale jego możliwości na pewno. Otwieramy z Olą salę i zapraszamy was wszystkich na treningi, szykujmy się na 10. edycję Ninja Warrior Polska, bo będzie niezwykła!!!


Dzięki Janku za rozmowę, za to, że znalazłeś czas dla czytelników przeszkodowo w swoim zabieganym życiu i oczywiście życzę kolejnych sportowych sukcesów!

Dziękuję również, pozdrawiam wszystkich czytelników, wszystkiego dobrego, pokonujcie wszystkie przeszkody jak Jan Tatarowicz w 9. edycji.



850 wyświetleń1 komentarz
bottom of page