top of page

Relacja z Mistrzostw Europy OCR400 w Irlandii okiem Oskara

  • Zdjęcie autora: Jacek - Przeszkodowo.pl
    Jacek - Przeszkodowo.pl
  • 24 lip
  • 4 minut(y) czytania

Zawsze musi być ten pierwszy raz. I jak to w przypadku pierwszych razów bywa, rzeczywistość niekoniecznie okazuje się przybierać kształt wykreowanych przez nas wcześniej oczekiwań i wyobrażeń. Bynajmniej nie znaczy to, “że dobrze albo że niedobrze", cytując klasyka, może być po prostu inaczej. A jak było w przypadku pierwszych w historii Mistrzostw Europy OCR400? Zapraszam na mocno subiektywną relację z tychże, pisaną palcami zawodnika, komentatora, kibica i medalisty w jednej osobie.


ree

Między wieloma znakami zapytania przed tymi Mistrzostwami, miałem pewność co do jednego - dystans 400 metrów zasługuje na wyciągnięcie go z szafy, solidne odkurzenie i przywrócenie prestiżu na międzynarodowej arenie. Jego widowiskowość, dynamika, ale także, może zwłaszcza, nieprzewidywalność, którą znamy z polskiego podwórka dzięki m.in. Barbarian Arrow czy Runmageddon Games, pozwalała lecieć do Irlandii z nadzieją nie tylko na fajną sportową anegdotyczną przygodę, ale także na coś więcej. Coś w kolorze brązu, srebra czy złota.


Stop, wróć. Pewność miałem również co do pogody. Ta oczywiście zaserwowana została w irlandzkim stylu i przez cały weekend była przewidywalnie nieprzewidywalna. "... ale przynajmniej nie pada (...) kurczaki, ale pada (...) słońce widzę za chmurką! (...) za ile macie start? to może już przestanie". Ale czy ktokolwiek mówił, że życie OCRowca jest lekkie, suche i przyjemne?


O ile na pogodę nie mamy wpływu, o tyle na organizację samych zawodów już owszem. I dlatego, o ile o pogodzie nie ma co się rozpisywać, o tyle o organizacji nie tyleż można, co trzeba.


Gdybym był profesorem akademickim powiedziałbym "solidne 3+, zaliczone, siadaj!". - "Ale dlaczego panie psorze, uczyłem się!" - Ano dlatego, że niedopuszczalnym jest i skandalicznym, żeby w pierwszym biegu zawodnikowi konstrukcja na głowę spadała! Uspokajam, Drogi czytelniku, od razu - nikomu nic się poważnego przez całe Mistrzostwa nie stało. Ale jednak niesmak pozostał.


Dwa - wyniki na żywo czy raczej ich brak. Zawodnicy po ukończeniu biegów nie wiedzieli, na której pozycji się plasują i jak wypadli na tle rywali, zarówno podczas eliminacji, jak i fazy finałowej!


A i sam proces tworzenia formy i zasad fazy finałowej był, powiedzmy, specyficzny. Organizatorzy w trakcie oficjalnego otwarcia Mistrzostw (przemarsz zawodników ze stadionu wprost do Irish pubu, był zaiste w irlandzkim stylu!) rozmawiali z zawodnikami "jak to najlepiej ogarnąć". Spoko, że głosy zawodników są brane pod uwagę, nieco gorzej, jeżeli zmienia się zasady gry w trakcie gry i zamiast 6 zawodników z eliminacji wychodzi 9 (10?), a zamiast metody eliminacji drabinkowej półfinalistów wybieramy jednak na podstawie czasów. Myślę, że na tego typu rozkminy było odpowiednio dużo czasu przed zawodami.


Jeżeli już natomiast jesteśmy przy czasie - ten mimo wszystko był należycie egzekwowany i godziny startów zawodników były zgodnie z harmonogramem (harmonogramem dostarczanym "tak nie za wcześnie").


Z plusów - z odbiorem pakietu nie było problemu (hehe, pozdro dla ekipy z Portugalii), a baza noclegowa stworzona z uniwersyteckich akademików dosłownie kilkaset metrów od startów to strzał w dziesiątkę!


Ale hej! To nie o tym były te Mistrzostwa! Były one przede wszystkim o ABSOLUTNIE SPEKTAKULARNYCH występach Biało-Czerwonych! Bo jeżeli jeszcze jakimś cudem nie słyszeliście, to wróciliśmy z Irlandii z workiem medali!


Kacper Gazurek - Mistrzem, a Mateusz Strupiński - Wicemistrzem Europy!


Do tego cała masa medali w kategoriach wiekowych oraz na deser - złoty i srebrny medal sztafet narodowych!


Polacy pokazali, że aktualnie mamy najmocniejszą reprezentację na Starym Kontynencie na 400 metrów i jeżeli mielibyście wyciągnąć jedną myśl z całego tego tekstu, to niech to właśnie będzie to.



Zdjęcia: Michał Miśta | Made By Diet® – https://madebydiet.com


(Po wyniki naszych zawodników odsyłam do tego artykułu -> https://www.przeszkodowo.pl/post/mistrzostwa-europy-ocr400-2025-wyniki-polakow)


A te emocje, te nieskończone kółka przebiegnięte wokół stadionu z naszymi, te niezliczone skandalicznie głośne okrzyki dopingu, to coś, co zostanie na zawsze w mojej pamięci. Jeszcze jeden złoty medal powinien powędrować do całej polskiej ekipy za zrobienie fantastycznej atmosfery, która poniosła naszych Mistrzów! Byli, wspierali, dopingowali, czuwali nad wszystkim tak, by nasi reprezentanci mogli w pełni skupić się jedynie na starcie. Ekipo, jeżeli to czytacie - ogromne dzięki, jesteście NIESAMOWICI!


Słów jeszcze kilka o czysto sportowym aspekcie. W mojej opinii przeszkody były dobrze dobrane, były te bardziej techniczne, zarówno low-, jak i multi-rigi, był kawałek siłowy z piłką, były odcinki, na których można było "puścić nóżkę" - a ta na bieżni naprawdę podawała! Tak, te sprinterskie odcinki na bieżni naprawdę sprawiały mi frajdę! Poziom wymagający i adekwatny do rangi mistrzowskiej.


Więc jak to było z tym moim pierwszym razem na ME OCR400? Było dobrze! Tak, jest pole do poprawy przez organizatorów, zwłaszcza, że za rok spotkamy się tam na Mistrzostwach Świata i owszem, nie wszystko zagrało. Ale niech to nie przysłania całości bardzo pozytywnych wrażeń, które ze sobą wywożę oprócz dwóch przepięknych medali.


Atmosfera stworzona przez wszystkich uczestników tych historycznych Mistrzostw była przepiękna, nad bieżnią unosił się zapach skupienia i mobilizacji, ale też wzajemnego szacunku, zdrowej sportowej rywalizacji i podziwu. Podziwu dla każdego z zawodników, który przyleciał tutaj, do Irlandii, za marzeniami. Bo, parafrazując, są w życiu rzeczy, które warto i takie, które się opłaca. Nie zawsze warto to, co się opłaca, ale z pewnością czasem to, co się nie opłaca - warto.



Powyższa relacja to "przedruk" z posta, który można znaleźć na Facebooku drużyny Lemon Team -> LINK. Relację napisał Oskar Karcz, który nie tylko wystartował na tych zawodach (zdobywając złoty medal w kat. wiekowej oraz Wicemistrzostwo Europy w drużynie mieszanej), ale przeprowadzał dla Was również relacje live na Facebooku przeszkodowo.


Posty na fejsie mają krótkie życie, więc pomyślałem, że dobrze by było, aby taka relacja była dostępna nieco dłużej. Zapytałem Oskara, czy się zgadza, zgodził się. Za co mu bardzo dziękuję.

ree

.

Komentarze


  • White Facebook Icon
  • Biały Instagram Ikona

© 2024 by Przeszkodowo.pl.

bottom of page